Pod koniec 1925r. matka Marilyn Monroe, Gladys Pearl Monroe zorientowała się, że jest w ciaży, jednak nie miała pewnosci, kto jest ojcem dziecka, gdyż miała wielu mężczyzn. Dziecko urodziło się
1 czerwca 1926r. o 9.30 w miejskim szpitalu w Los Angeles. W tamtych czasach można było bez większych kłopotów sfałszować niektóre dane, więc Gladys po prostu stwierdziła, że dwoje wczesniej urodzonych dzieci zmarło, a miejsce pobytu jej męża, piekarza Mortensena, jest nieznane. Dziecko zarejestrowano więc w Urzędzie jako Normę Jeane Mortensen, w młodosci znana także jako Normę Jeane Baker.
Dzieciństwo Normy Jeane nie było spokojne i szczęsliwe, już jako dwutygodniowe niemowlę została oddana do rodziny zastępczej Alberta i Idy Bolenderów. " Byłam pomyłka - powiedziała pózniej Marilyn - moja matka nigdy mnie nie chciała. Rozwiedziona kobieta ma dosć problemów, żeby znalezć sobie mężczyznę, a taka z nieprawym dzieckiem... wciaż chciałabym, żeby mnie chciała". U Bolenderów Norma mieszkała 7 lat, Gladys odwiedzała ja rzadko, więc kilkuletnia dziewczynka czuła się skrzywdzona psychicznie i emocjonalnie, niepewna swojej tożsamosci.
W 1933r. Gladys zabrała od Bolenderów córkę i zamieszkała z nia niedaleko hollywoodzkiego amfiteatru. Przez kolejne dwa lata zabierała mała Normę do kina. Najbardziej podobała się jej Jean Harlow - wówczas wielka gwiazda filmowa. Niestety, wkrótce Gladys popadła w depresję, żyła w przekonaniu, że na jej rodzinie ciaży piętno chorób psychicznych i w rezultacie została zabrana do sanatorium. Wówczas Norma Jeane zaopiekowała się bezdzietna Grace McKee, przyjaciółka Gladys, starsza od niej o 7 lat. " Grace kochała i podziwiała Normę Jeane - wspomina Leila Field, współpracowniczka McKee. - Gdyby nie Grace, nie byłoby Marilyn Monroe... Grace zachwycała się Norma, jakby była jej własna córka. Powiedziała, że Norma zostanie gwiazda filmowa. Miała takie przeczucie, przekonanie." Grace, podobnie jak Gladys pracowała w studio filmowym w Hollywood, dzięki czemu wiedziała, jak makijaż, swiatło i cienie moga zmienić wyglad kobiety. Norma Jeane z zapałem korzystała z doswiadczeń Grace." Grace po prostu mówiła szczerze o swoich zamiarach względem dziewczynki - wspomina Charlotte Engleburg. - Norma Jeane miała zostać gwiazda filmowa i to wszystko". Do osiagnięcia tego celu mógł posłużyć tylko jeden wzorzec." Grace była urzeczona Jean Harlow - powiedziała Norma Jeane - więc Jean Harlow została moim idolem"
W 1935r. Grace została jej prawna opiekunka. Jednak już wkrótce (kiedy wyszła za maż) oddała dziewczynkę do sierocińca, gdzie Norma przebywała od wrzesnia 1935r. do czerwca 1937r. "Wcale nie byłam sierota. Sierota nie ma żadnych rodziców. Rodzice wszystkich innych dzieci w Domu umarli. Ja miałam co najmniej jednego rodzica. Ale moja matka mnie nie chciała. Zbyt się wstydziłam, aby próbować wyjasniać to innym dzieciom (...) Szczęsliwa byłam tylko wtedy, gdy zabierano nas do kina. Kochałam kino. Gwiazdy filmowe były moimi przyjaciółmi. To była moja wolnosć". Wiele lat pózniej trzeci mąż Normy Jeane - Arthur Miller - stwierdził, że "Mogła wejsć do pokoju i w tłumie gosci rozpoznać każdego, kto stracił rodziców lub przebywał w sierocińcu".
Pod koniec 1937r. Norma zamieszkała z kuzynami i stryjeczna babka w Compton. Na 12 urodziny Normy, Grace McKee zawiozła ja na profesjonalna sesję zdjęciowa. Był to, wyjasniła - pierwszy krok do sławy - do stopniowego stawania się nowa Jean Harlow, która zmarła rok wczesniej, majac zaledwie 26 lat. W 1938r. Norma zamieszkała z ciotka Grace, Ana Lower (miała wtedy 58 lat). "Była pierwsza osoba na swiecie, która naprawdę kochałam i która mnie kochała. Nigdy mnie nie zraniła, była sama dobrocia i miłoscia". Życie towarzyskie nastoletniej Normy ożywiło się w 1939r. , gdy zaczęła dojrzewać i jej ciało zmieniło kształty. Od tej pory nikt w szkole nie przezywał jej "Fasola Szparagowa" czy "Mysza", pozyskała wielu nowych adoratorów. Znała przecież tajniki makijażu
i była swiadoma swojej atrakcyjnosci.
1
2
3
1947-1951 -->
Powrót do strony głównej